Reklama

KOSMONAUTYKA

Przełomowy start "używanej" rakiety Falcon 9

Falcon 9 startuje wynosząc satelitę SES-10. Fot. SpaceX via flickr.com
Falcon 9 startuje wynosząc satelitę SES-10. Fot. SpaceX via flickr.com

Rakieta Falcon 9 firmy SpaceX z powodzeniem wystartowała wykorzystując pierwszy stopień, które był już użyty w misji kosmicznej. Człon udało się ponownie bezpiecznie sprowadzić na Ziemię. To milowy krok na drodze do zmniejszenia kosztów dostępu do przestrzeni kosmicznej.

Falcon 9 z satelitą SES-10 na pokładzie wzniósł się w powietrze 31 marca o godzinie 0:27 czasu polskiego. Miejscem akcji było historyczne stanowisko Launch Complex 39A w Kennedy Space Center na przylądku Canaveral. To co wydarzyło się pod koniec marca na LC-39A również przejdzie do historii.

Po raz pierwszy od rozpoczęcia ery kosmicznej do wyniesienia ładunku na orbitę użyto dolnego stopnia rakiety nośnej, który w przeszłości obsłużył już jeden start, po czym został bezpiecznie sprowadzony na ziemię i odzyskany. Ten konkretny element rakiety Falcon 9 posłużył w kwietniu 2016 r. do wystrzelenia towarowej kapsuły Dragon z zaopatrzeniem dla ISS. Wkrótce po starcie miękko wylądował na zakotwiczonej na oceanie platformie. Do ponownego wykorzystania inżynierowie przygotowywali go przez cztery miesiące.

Podczas najnowszego startu manewr odzyskania dolnego członu udało się powtórzyć. Ok. 9 minut po starcie pierwszy stopień Falcona znów z powodzeniem osiadł na barce oceanicznej o fantazyjnej nazwie: Of Course I Still Love You. SpaceX zrealizował cel, do którego władze firmy dążyły przez ostatnie 15 lat: dowiódł, że można wielokrotnie wykorzystywać co najmniej dolny stopień rakiety do wynoszenia ładunków na orbitę.

Zajęło nam to sporo czasu. Po drodze [było] wiele trudnych momentów, ale jestem wprost niesamowicie dumny z zespołu SpaceX, że udało nam się zrobić ten wyjątkowy krok w historii [podboju] kosmosu.

Elon Musk, prezes SpaceX

Podczas gdy pierwszy człon rakiety miękko lądował, drugi niósł satelitę dalej. Separacja ładunku z tym stopniem nastąpiła po 32 minutach lotu. Satelita SES-10 trafił na eliptyczną geosynchroniczną orbitę transferową (GTO) o parametrach 218 x 35 410 km i inklinacji 26,2º. W ciągu kliku najbliższych tygodni statek dotrze już za pomocą własnych silników na orbitę geostacjonarną, gdzie zajmie pozycję 67º W.

SES-10 ważył przy starcie blisko 5,3 tony. To satelita telekomunikacyjny, oferujący 55 wiązek paśmie Ku. Posłuży do przekazywania sygnału telewizyjnego oraz transferu danych internetowych dla krajów Ameryki Łacińskiej.

Z budową rakiet wielokrotnego użytku SpaceX wiąże bardzo ambitne plany. Podczas przełomowego startu Falcona 9 z LC-39A udało się tym razem odzyskać nie tylko dolne stadium. Pracownicy firmy po raz pierwszy wyłowili z oceanu obydwie części chroniącej ładunek użyteczny owiewki. Elon Musk nazwał ten pomniejszy sukces wisienką na torcie. Elementy opadły do wody z wykorzystaniem silniczków i spadochronów, którymi w dodatku można było sterować. Części owiewki mierzą po 5 m, a wartość całej osłony to 6 mln USD.

Zgodnie z zapowiedziami Gwynne Shotwell, która w SpaceX pełni funkcję głównego dyrektora operacyjnego, celem przedsiębiorstwa jest osiągnięcie takiego stanu, kiedy to raz użyty dolny stopień rakiety będzie można wykorzystać ponownie nie po kilku miesiącach, ale jeszcze tego samego dnia. Natomiast sam Elon Musk nie wyklucza z kolei, że jego firma podejmie próby odzyskiwania również górnego stopnia rakiety nośnej Falcon.

Niezależnie od tego, na ile powiodą się te dalsze ambitne zamierzenia, SpaceX już teraz poczynił epokowy krok na drodze do wdrażania kosmicznych pojazdów wielokrotnego użytku. Prawdopodobnie doprowadzi to w nieodległej przyszłości do istotnego zmniejszenia kosztów dostarczania ładunków na orbitę okołoziemską. Taka zmiana ma szansę przewrócić do góry nogami obecnie istniejący rynek przewoźników orbitalnych.

W dalszej perspektywie można się także spodziewać rewolucji w lotach w głęboką przestrzeń kosmiczną. Ponowne użycie części rakiety Falcon w jakimś stopniu przybliża wizjonerską koncepcję Muska, zgodnie z którą w przyszłości ludzkość czekają regularne loty załogowe na Marsa i z powrotem.

Reklama

Komentarze

    Reklama