Reklama

PRZEMYSŁ KOSMICZNY

OneWeb w zapaści. Przyczyny, wnioski i rynkowy odzew [ANALIZA]

Fot. OneWeb [oneweb.world]
Fot. OneWeb [oneweb.world]

Operator konkurencyjnej wobec Starlink, zalążkowej superkonstelacji telekomunikacyjnej OneWeb ogłosił 27 marca 2020 roku upadłość – zaledwie sześć dni po udanym wyniesieniu na orbitę 34 nowych satelitów systemu. To trudna sytuacja nie tylko dla personelu bankrutującej spółki, ale też dla jej licznych wierzycieli i partnerów biznesowych, w tym wiodących koncernów rynku kosmicznego – jak Arianespace. Choć jej tło stanowi obszerny całokształt przewlekłych kłopotów budżetowych, dyrekcja OneWeb upatruje bezpośrednich powodów swojego niepowodzenia w konsekwencjach szerzącej się pandemii. Czy zatem „szok koronawirusowy”, który udziela się także innym spółkom w branży, rzeczywiście zaważył na zdolności przetrwania brytyjskiej firmy w jej dotychczasowym kształcie?

Ubiegły rok przyniósł szereg zapowiedzi dotyczących możliwości wysłania na orbitę imponujących ilości lekkich satelitów mających zapewnić dostęp do szerokopasmowego Internetu w każdym punkcie ziemskiego globu. Palmę pierwszeństwa dzierży tutaj bezsprzecznie projekt Starlink, opracowany przez należącą do Elona Muska spółkę SpaceX. Zamiar wykorzystania tzw. „megakonstelacji” do dostarczania Internetu ogłosił też niedawno inny znany miliarder – Jeff Bezos, właściciel Amazona.

Jeszcze do niedawna ważnym przedstawicielem tego grona była brytyjska firma OneWeb, założona w 2012 roku przez Grega Wylera. Spółka od ponad roku czyniła już realne postępy w rozmieszczaniu lekkich satelitów planowanej superkonstelacji telekomunikacyjnej o tej samej nazwie – praktycznie jedynej „na horyzoncie” mającej realnie konkurować z siecią Starlink. Trzonem pomysłu była masowa produkcja relatywnie tanich satelitów (o zakładanym jednostkowym koszcie rzędu 500 tys. USD), które w finalnej liczbie 648 egzemplarzy zapewniłyby odpowiednie pokrycie powierzchni Ziemi sygnałem internetowym. Tak, by Internet OneWeb trafił  zgodnie z hasłem marketingowym firmy  "do wszystkich, wszędzie".

OneWeb uruchomił w tym celu (w latach 2017-2018) amerykańską linię produkcji satelitarnej na Florydzie, tworząc konsorcjum przemysłowe OneWeb Satellites z udziałem koncernu Airbus. Wytwarzanie satelitów ruszyło „pełną parą” w 2019 roku, a OneWeb uzyskał gotowość technologiczną do wcielenia projektu w życie. Pierwsze demonstratory technologii satelitarnej zostały umieszczone na orbicie w lutym 2019 roku. Aż do 21 marca 2020, czyli momentu wystrzelenia drugiej i ostatniej dostawy użytkowego pakietu 34 satelitów, w przestrzeni kosmicznej znalazły się łącznie 74 instrumenty.

Sęk w tym, że wytworzenie każdego z nich prawdopodobnie znacznie przekraczało zakładany początkowo koszt 500 tys. USD – i to blisko dwukrotnie. Na domiar złego firma sygnalizowała kłopoty z dopięciem budżetu nawet w tej pierwotnej, najwyraźniej i tak mocno niedoszacowanej skali. Dopełnienie rundy finansowania z brakującą kwotą co najmniej 1 mld USD miała jednak zagwarantować poszerzona inwestycja ze strony japońskiego przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego, SoftBank Corp.

Niemniej jednak, na ważących się już od jakiegoś czasu losach brytyjskiej spółki satelitarnej położył się ostatnio cieniem także problem pandemii. Jej wpływ na światowy sektor kosmiczny był już odczuwalny przed ostatnim z dwóch wykonanych wystrzeleń użytkowych satelitów OneWeb (pięć dni przed startem z Bajkonuru zawieszono do odwołania loty z kosmodromu w Gujanie Francuskiej).

image
Model satelity telekomunikacyjnego konstelacji OneWeb. Fot. NASA/Kim Shiflett [nasa.gov]

 

To jednak samo w sobie nie miało jeszcze obserwowalnego wpływu na kondycję firmy – niezależnie od tego, niecały tydzień po wykonanej misji kosmicznej, świat obiegła wieść potwierdzająca bankructwo OneWeb. W piątek 27 marca 2020 roku spółka zakomunikowała publicznie swoją niewypłacalność i złożenie wniosku o wszczęcie postępowania upadłościowego.

Jak to zostało podane przez zarząd firmy, o zapaści zadecydował splot zdarzeń i niekorzystnych okoliczności, spośród których za kluczowe uznano zachwianie międzynarodową sytuacją gospodarczą i trudności w znalezieniu dodatkowego inwestora w dobie panującej pandemii. Przyczyny te miały uniemożliwić, zdaniem przedstawicieli OneWeb, zachowanie ciągłości działań i płynności finansowej spółki.

Amerykańscy analitycy rynku satelitarnego powątpiewają jednak, by „szok koronawirusowy” miał rzeczywiście aż tak znaczący udział w upadku OneWeb. Będący wieloletnim specjalistą w tej branży Chris Quilty (kierujący agencją Quilty Analytics) twierdzi na przykład, że była to najwyżej „kropla, która dopełniła czary goryczy”. Wspomina przy tym, że problemy OneWeb z finansowaniem działalności pogłębiały się już od połowy 2018 roku. W dalszej perspektywie miały się na to nałożyć również ograniczenia finansowe samego SoftBank, który rzekomo musiał uruchomić w tym celu linię kredytową.

Japońskie przedsiębiorstwo, jako główny dotychczasowy inwestor OneWeb, odpowiedział negatywnie na ostatni wniosek o zwiększenie wkładu kapitałowego. Wskazał przy tym na konieczność racjonowania wydatków w dobie kryzysu oraz zbyt wysokie tempo wydatkowania środków przez OneWeb. Przedstawiciele SoftBank stwierdzili wprost, że w obecnej sytuacji gospodarczej dalsze inwestowanie w satelitarny startup „nie byłoby odpowiedzialne”.

OneWeb ucierpiał z powodu trudności charakteryzujących działalność zalążkową wysokiego ryzyka, przy strukturze firmy o obniżonej konkurencyjności (w wyniku wczesnych decyzji projektowych) oraz niewystarczającego poziomu finansowania (głównie ze względu na sceptycyzm inwestorów). Krótko mówiąc, nie uważamy, by zapaść OneWeb była wskaźnikiem perspektyw dla ogólnie rozpatrywanego rynku telekomunikacyjnego na LEO.

Raport Quilty Analytics

Warto przy tym zauważyć, że spektakularne bankructwa i równie efektowne powroty do funkcjonowania nie są czymś niespotykanym w branży telekomunikacji satelitarnej. Podobnie wyboistą drogę przebyły w przeszłości firmy tak dużego formatu, jak Iridium, Globalstar i Orbcomm, które zgłaszały swoje wnioski o ogłoszenie upadłości przed dwoma dekadami. Z ówcześnie działających firm tej branży, tylko spółka Teledesic nie wyszła z bankructwa i nie rozwinęła konstelacji satelitarnej drugiej generacji. Złożenie wniosku w procedurze upadłościowej w formacie „Chapter 11” daje natomiast firmom szansę na wyjście z długu upadłościowego bez zobowiązań i pozostanie w biznesie, choć przeważnie w ramach innej struktury własności.

Charakter ogłoszonej upadłości nie przekreśla zatem dalszego istnienia OneWeb, choć argumenty przemawiające za utrzymaniem tej formuły są wątpliwe. Zwraca na to uwagę m.in. raport Quilty Analytics, w którym wskazywane są trzy potencjalne ścieżki dalszego działania: pozyskanie dodatkowego kapitału na odbudowę działalności, sprzedaż spółki inwestorom zewnętrznym lub zbycie jej aktywów. Za najbardziej prawdopodobną Quilty uznaje opcję trzecią - przede wszystkim ze względu na "wadliwy biznesplan" spółki, który może zniechęcać potencjalnych inwestorów.

Sama firma deklaruje w tej chwili kontynuowanie pracy przy jednoczesnym poszukiwaniu różnych dróg wyjścia z trudnej sytuacji. Trwające działanie będzie miało jednak mocno ograniczonych charakter, biorąc pod uwagę fakt zwolnienia blisko 85 proc. personelu firmy, liczącego wcześniej 531 pracowników. W najbliższym czasie OneWeb ma się skupić tylko na zabezpieczeniu procesu upadłościowego, utrzymaniu działania infrastruktury naziemnej oraz podtrzymaniu niezbędnych funkcji istniejącej już sieci satelitów.

Niemniej jednak, są sygnały wskazujące na to, że firma nie daje za wygraną w kwestii odbudowania swojej niezależnej działalności. Zgodnie z doniesieniami dziennika The Telegraph z 12 kwietnia, OneWeb zgłosił się do brytyjskiego rządu z ofertą przeniesienia aktywności produkcyjnej z Florydy do Wielkiej Brytanii, pod warunkiem uzyskania państwowego dofinansowania bądź pożyczki. Alternatywą, o której spekuluje się w artykule, ma być odsprzedaż zasobów brytyjskiej spółki "zagranicznemu nabywcy".

image
Przygotowania do wystrzelenia drugiego pakietu 34 satelitów OneWeb. Fot. OneWeb [oneweb.world]

 

Prawdziwym problemem jest natomiast skala zadłużenia OneWeb. Jak przekazał serwis SpaceNews, na firmie ciąży blisko 2,1 mld USD zobowiązań, z czego 1,7 mld stanowi wkład inwestorski. Reszta ma obejmować kwoty pożyczek i należności odsetkowych względem co najmniej 1000 potwierdzonych wierzycieli.

Nie licząc głównego partnera produkcyjnego - spółki Airbus Defence and Space, która posiada połowę udziałów w funkcjonującym od 2019 roku i nieobjętym upadłością konsorcjum produkcyjnym OneWeb Satellites LLC - na szczycie listy nieuregulowanych spłat OneWeb znajduje się koncern Arianespace. Jego roszczenia wynoszą 238 mln USD, według stanu na dzień 27 marca. Są one pochodną kontraktu wartości 1,1 mld USD, jaki OneWeb podpisał z europejskim  operatorem systemów nośnych jeszcze w 2015 roku, na 21 startów rakiet Sojuz. Dodatkowo w zeszłym roku OneWeb zawarł kolejną umowę z Arianespace na zarezerwowanie lotu rakiety Ariane 6, z opcją dwóch kolejnych misji. Europejski operator wykonał trzy z dotychczas zakontraktowanych startów na Sojuzie i spodziewał się czwartego uruchomienia w maju lub czerwcu.

Teraz jednak, w obliczu ogłoszonej upadłości zamawiającego, Arianespace nie tylko nie uzyska oczekiwanych przychodów z obowiązującej umowy, ale też może nie otrzymać nawet należnej już sumy. Według przedłożonej dokumentacji upadłościowej należy bowiem do grupy wierzycieli, których roszczenia będę zaspokojone jako jedne z ostatnich, tuż przed udziałowcami spółki.

Mniejsze straty mogą stać się udziałem inwestora z rynku sprzętu telekomunikacyjnego – firmy Qualcomm – tutaj OneWeb jest winny „jedynie” 10 mln USD. To jednak nie zamyka długiej listy roszczeń. Do innych niezabezpieczonych wierzycieli mają należeć między innymi: Deloitte Touche Tohmatsu (6,9 mln USD), Hughes Network Systems (5,4 mln USD), Deutsche Bank (5,2 mln USD), Viasat (1,2 mln USD), Nokia (988 tys. USD), Rockwell Collins (597 tys. USD) , USSI Global (501 tys. USD), Ruag (328 tys. USD) oraz KSAT (117 tys. USD).

W toku swojej dotychczasowej działalności OneWeb zdołał zebrać budżet w kwocie nieco przekraczającej 3 mld USD (75 proc. szacowanego minimum na kontynuowanie działalności). Do niedawna jeszcze trwały poszukiwania brakującej kwoty 1 mld USD na sfinansowanie wyniesienia niezbędnej ilości satelitów i komercyjnego uruchomienia usług nadawczych w przyszłym roku. Sami przedstawiciele firmy deklarowali, że całkowity skumulowany kapitał, jakim dysponowali to 3,4 mld USD.

W obecnym czasie trudno jest przesądzać, kto mógłby być skłonny do wykupu OneWeb oraz jego infrastruktury orbitalnej. Wiadomo jednak, że na rynku są podmioty potencjalnie zainteresowane składnikami spółki. Analitycy, wśród których jest m.in. Sami Kassab, przedstawiciel grupy inwestycyjnej Exane/BNP Paribas, wskazują na możliwość przejęcia firmy lub jej aktywów przez Eutelsat lub Amazon. W obu przypadkach zakup mógłby stanowić istotną pomoc przy konkurowaniu na wschodzącym rynku telekomunikacji LEO (z poziomu niskiej orbity okołoziemskiej) – w tym przede wszystkim ze SpaceX.

image
Ośrodek produkcyjny OneWeb na Florydzie (Merritt Island). Fot. Wikipedia/N2e (CC BY-SA 4.0)

 

Przed laty połączeniem z OneWeb był również żywo zainteresowany koncern telekomunikacyjny Intelsat. Podpisywano już nawet stosowne porozumienia, na mocy których miała powstać "super-spółka" dysponująca unikalną flotą satelitów na orbicie geostacjonarnej i LEO. Założenia fuzji zapowiedziano 28 lutego 2017 roku - inicjatywa nie doszła jednak do skutku, czego powodem była negatywna decyzja udziałowców Intelsat w sprawie przeniesienia wierzytelności. Współpraca miała być jednak kontynuowana, umożliwiając Intelsat odsprzedaż transmisji z satelitów OneWeb - tymczasem w lipcu 2019 roku spółka Wylera jednostronnie wypowiedziała warunki współpracy. Krótko potem Intelsat wytoczył OneWeb oraz SoftBank proces sądowy, powołując się na naruszenie umowy partnerskiej, celowe zatajenie wiedzy oraz działania mające na celu kradzież poufnych informacji.

Dodatkowo, w lutym 2020 roku pojawiły się doniesienia serwisu Bloomberg, jakoby Intelsat sam przygotowywał się do złożenia wniosku o upadłość - na wypadek, gdyby rządowa rekompensata za ówcześnie negocjowane odstąpienie pasm transmisji była niewystarczająca. W tle całej sytuacji pozostawał domniemany dług koncernu w kwocie blisko 14,7 mld USD. Zważywszy zatem na okoliczności Intelsat nie jest wymieniany w gronie zainteresowanych ewentualnym wykupem OneWeb - nie sygnalizuje też na tym polu podejmowania stosownych działań.

Koniec końców komentatorzy nie spodziewają się, by upadłość OneWeb znacząco odbiła się na kondycji całego rynku satelitarnego. Nie upatrują też w tym specjalnie nadzwyczajnego wydarzenia, jeśli zwrócić ponownie uwagę na sygnały chwiejności finansowej, jakie od lat wykazywała brytyjska spółka. Podobnie, branżowi analitycy nie wieszczą również nagłej fali bankructw wywołanych pandemicznym „szokiem” na rynku lekkich satelitów (choć spółki takie jak Bigelow Aerospace i LeoSat miały już zacząć z tego powodu redukowanie swojego personelu).

image
Przygotowania do wystrzelenia drugiego pakietu 34 satelitów OneWeb. Fot. OneWeb [oneweb.world]

Jednocześnie, część specjalistów nawołuje do refleksji nad dotychczasowymi globalnymi tendencjami handlowymi, które w dobie międzynarodowego kryzysu mogą stać się, ich zdaniem, zagrożeniem dla stabilności rynków i gospodarek narodowych. Chuck Beames, szef amerykańskiej spółki York Space Systems LLC, a także najwyższy przedstawiciel międzynarodowej unii producentów mikrosatelitarnych SmallSat Alliance (której członkiem jest też OneWeb), zwraca tutaj uwagę na szeroko uskuteczniany m.in. przez USA zagraniczny outsourcing usług i wytwarzania, który obserwowany jest też w przemyśle satelitarnym.

Jak tłumaczy w wywiadzie udzielonym serwisowi ArsTechnica, kontekst pandemii koronawirusa stanowi „sygnał do przebudzenia” i lekcję dla państw na temat tego, jak bardzo nadal potrzebują firm zdolnych do produkowania rzeczy pozyskiwanych dotąd głównie z zagranicy. „Przyzwyczailiśmy się, że jeśli możemy coś zlecić na zewnątrz i zmniejszyć w ten sposób koszty produkcji, to jest to korzystne” – stwierdza Beames. „To żenujące, że musimy sprowadzać maski N-95 z Chin, aby nasz personel medyczny mógł zająć się naszymi obywatelami - teraz wyobraźmy sobie świat, w którym nawet nie dysponujemy konkretnymi zdolnościami technologicznymi w branży kosmicznej, ponieważ są przedmiotem zleceń realizowanych na zewnątrz” – akcentuje dalej w rozmowie z ArsTechnica. W ramach konkluzji dodaje, że najrozsądniejszym ruchem po stronie rządu na rzecz wsparcia narodowej branży satelitarnej w takiej sytuacji jest po prostu zawieranie z nią kontraktów.

Rozwiązanie zaproponowane w ten sposób przez Beames’a może jednak napotykać w najbliższej przyszłości na dodatkowe przeszkody. Wśród spodziewanych skutków światowego kryzysu pandemicznego jest rewaloryzacja priorytetów gospodarczych i potrzeb państwowych w skali globalnej. Istnieje zatem uzasadniona obawa, że ambitne projekty kosmiczne i satelitarne zetkną się z bardziej restrykcyjnymi kryteriami doboru w dobie trudności gospodarczych i spadku elastyczności budżetów narodowych pod wpływem rozsianych konsekwencji ekonomicznych światowej kwarantanny. W warunkach tych wiele spółek branży satelitarnej może dotkliwie odczuć rewizję państwowych i międzynarodowych polityk inwestycyjnych oraz ograniczenie rozmachu programów rozwojowych, od jakich wiele z nich jest uzależnione. I choć rozważany przypadek zapaści OneWeb nie może być tutaj traktowany jako efekt następowania tego zjawiska, to jednak może być odczytywany jako sygnał ostrzegawczy pierwszego stopnia, wobec nadchodzącego ciągu poważniejszych wyzwań, jakich już zresztą powoli doświadcza światowy rynek satelitarny.

Opracowanie: Bartłomiej Gerałt, Marcin Kamassa

Reklama

Komentarze

    Reklama