Reklama

NAUKA I EDUKACJA

ESA zawiesza misję ExoMars. Roskosmos: polecimy sami

Lądownik Kazaczok
Lądownik Kazaczok
Autor. Kirill Borisenko/Wikimedia/CC BY-SA 4.0

W czwartkowe popołudnie Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) w związku z wprowadzanymi sankcjami wobec Rosji zawiesiła misję ExoMars. Pod koniec bieżącego roku z kosmodromu Bajkonur miała wystartować rakieta Proton-M z lądownikiem Kazaczok oraz łazikiem marsjańskim Rosalind Franklin. W odpowiedzi na decyzję ESA Dmitrij Rogozin w imieniu Roskosmosu ogłosił zamiar skopiowania programu na własnych, rosyjskich zasadach.

Reklama

Informacja nt. odwołania wspólnej misji marsjańskiej została zamieszczona w oświadczeniu europejskiej agencji. Czytamy w nim, że ESA "w związku z przestrzeganiem nałożonych sankcji na Federacje Rosyjską" uznała misję ExoMars za niemożliwą do przeprowadzenia. Upoważniła ona dyrektora generalnego agencji Josefa Aschbachera do zawieszenia tegoż programu.

Reklama

Ponadto Rada ESA zleciła przeanalizowanie dalszych, alternatywnych ścieżek rozwoju misji bez rosyjskiego wkładu jak i przebadanie wpływu wojny w Ukrainie na przyszłe działanie agencji. Potwierdzono również, że starty rakiet Sojuz z Gujany Francuskiej będą niemożliwe do realizacji w związku z wycofaniem się rosyjskiego personelu z kosmodromu Kourou.

Czytaj też

Szef Europejskiej Agencji Kosmicznej korzystając z upoważnienia wydał decyzję o zawieszeniu programu. Następnie na Twitterze napisał krótkie podsumowanie takiego kroku tłumacząc, że "nie był łatwy" i wynikał on z trudnej, dwudniowej narady członków rady.

Reklama

Dmitrij Rogozin szybko odniósł się do decyzji ESA publikując wpis na platformie Telegram. Napisał, że w ciągu najbliższych lat Federacja Rosyjska zbuduje własny lądownik, w oparciu o ten skonstruowany na potrzeby drugiego etapu ExoMars i samodzielnie umieści go na Czerwonej Planecie korzystając zarazem z nowej ciężkiej rakiety Angara. Szef państwowej agencji podał także miejsce, w którym ewentualna misja się rozpocznie - miałby być to kosmodrom Wostocznyj w obwodzie Amurskim.

Misja ExoMars miała na celu zbadanie Czerwonej Planety pod kątem śladów życia. Na drugą połowę bieżącego roku zaplanowano rozpoczęcie drugiego etapu tej misji, co już wiemy, że tak się nie stanie. Za realizację tej części mieli być odpowiedzialni głównie Rosjanie - wedle pierwotnych założeń Roskosmos przeprowadziłby start oraz lot lądownika Kazaczok i jej umieszczenie na Marsie. Wraz z nim miał pojawić się zrobotyzowany łazik marsjański Rosalind Franklin, który został tak nazwany na cześć brytyjskiej biofizyk, specjalistki w dziedzinie rentgenografii strukturalnej i współodkrywczyni podwójnej helisy DNA.

Czytaj też

Powyższa decyzja ESA nie powinna nikogo dziwić. Już na początku miesiąca zauważyliśmy, że wprowadzane restrykcje uniemożliwią rozpoczęcie drugiego etapu misji ExoMars. Biorąc pod uwagę wcześniejsze problemy można uznać ten projekt za pechowy. Pierwszy problem wystąpił w 2016 r., kiedy to podczas inaugurującego etapu misji rozbił się o powierzchnię Marsa testowy lądownik Schiaparelli, co nastąpiło w wyniku usterki systemu nawigacyjnego oraz błędnego odczytu wysokości. Spowodowało to przedwczesne odrzucenie spadochronów, osłony termicznej i niepotrzebnej na tym pułapie aktywacji silnika hamującego. Po wyczerpaniu paliwa lądownik opadał lotem swobodnym, zderzając się z powierzchnią planety z prędkością 540 km/h.

Po katastrofie demonstratora kolejne problemy trapiły system spadochronów lądownika Kazaczok, który siłą rzeczy musiały zostać dogłębnie sprawdzony. Ponadto na opóźnienie miała wpływ pandemia koronawirusa, która ostatecznie przyczyniła się od odłożenia kolejnej fazy startu na 2022 r.

W ostatnich dniach doszło do znaczących zmian w relacjach Roskosmosu z zachodnimi instytucjami. Równolegle do wprowadzanych sankcji zauważana jest zwiększona aktywność Dmitrija Rogozina w mediach społecznościowych, który to w ramach reakcji na obostrzenia ogłasza coraz to ambitniejsze pomysły. Najpierw szef Rosyjskiej Agencji Kosmicznej zagroził deorbitacją Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Później kazał zakleić flagi państw uczestniczących w programie OneWeb. Następnym wartym do odnotowania pomysłem był ten dotyczący budowy nowej militarnej stacji orbitalnej działającej na wzór radzieckich stacji Ałmaz. Do powyższego pakietu dołącza zamiar sklonowania misji ExoMars. W związku z tym pozostaje zadać sobie pytanie: do czego jeszcze zdolny jest Roskosmos i jak wyglądają realne możliwości finansowe agencji?

Czytaj też

Reklama

Komentarze (1)

  1. DDR

    Już nie wiem śmiać się czy płakać jak się widzi żałość Europy a ruskie bez pieniędzy z zachodu to sobie mogą latać do sklepu po flaszke a nie na Marsa

Reklama